Dziecko płacze w nocy, by… nie mieć rodzeństwa?

Ewolucyjnie ukształtowany egoizm. Nieco irytujący. Ale zapewnia im przewagę.
6 min.   2   0   Drukuj   Prześlij

Kiedy dziecko płacze w nocy, większość rodziców wrzuca pauzę, odkłada pada i idzie męczyć się z najtrudniejszymi puzzlami świata: o co, do diabła, chodzi mu tym razem?

crycrib1f

Może jest głodny. Może mu mokro. Zimno? Samotnie! Zęby? Dziś do rozwiązania tej zagadki przybliżają nas wyniki badań przeprowadzony na Harvardzie. Wyjaśnienie nocnego płaczu dziecka jest bardziej przyziemne: te z nich, które chcą być karmione lub przytulane w nocy, dzięki swoim wymaganiom pozbawiają matkę i ojca szansy na powołanie kolejnego potomstwa.

Ta diabelska sztuczka wydaje się doskonale działać, jak zauważa biolog ewolucyjny David Haig, autor publikacji w „Ewolucji, Medycynie i Zdrowiu Publicznym„. Kolejne dziecko, uważa niedorost, oznaczałoby konieczność dzielenia się mamą i tatą z kimś innym. Dlatego u części z nich włącza się ewolucyjny program, mający zabezpieczyć rodzinę przed taką sytuacją.

Ponieważ dzieci nie dysponują taką mocą, by podłączyć swoje matki pod pigułki antykoncepcyjne, sięgają po arsenał, którym dysponują. Nocne karmienie odciąga kobietę od innych rzeczy, które mogłaby robić w nocy, i które mogłyby prowadzić do kolejnych członków rodziny. A oprócz takich zabijających nastrój wycieczek i ciągłego przemęczenia, częste karmienie w nocy także opóźnia powrót kobiety do płodności (nie należy jednak stosować karmienia piersią jako metody antykoncepcyjnej). Dziecko, pociągające z matczynego karmnika, może bowiem sterować produkcją hormonalną, która potrafi czasem wstrzymać owulację.

Oczywiście, nie robią tego celowo. Takie zachowania mogą być reliktem przeszłości, gdy statystycznie większą szansę na przetrwanie miały te dzieci, które nie musiały dzielić się z rodzeństwem: pokarmem, ciepłem, atencją rodziców. W ten sposób mogły znacznie rosnąć ich szanse przeżycia.Szczególnie przeklętym wydaje się czas takich nocnych płaczów, uważa Haig. Karmione piersią dzieci wykazują nagły wzrost oczekiwań około szóstego miesiąca życia, a  potem powoli, ale systematycznie zwiększają potrzeby – dokładnie wtedy, kiedy dziecko powinno wykazać się szczególnie intensywnym działaniem antykoncepcyjnym.

Ojcowie nie mają nigdy gwarancji, że następne dziecko będzie ich potomkiem, więc ich genom zależy, by kobieta pozostała niepłodna jak najdłużej.

Wnioski badacza wydają się potwierdzać badania genetyczne, śledzące defekty w DNA odziedziczone po rodzicach. Dzieci, które otrzymują pewne informacje po swoich matkach, śpią dłużej w nocy, co jest w zgodzie z interesem kobiety zamierzającej zajść ponownie w ciążę. Ale dzieci, które odziedziczą ten sam gen po ojcach, czynią z nocy piekło, opóźniając owulację u swoich rodzicielek. Widać tu głęboki ewolucyjny sens: ponieważ ojcowie nie mają nigdy gwarancji, że następne dziecko będzie ich potomkiem, mają oni – wraz ze swoimi genami – interes w tym, by kobieta pozostała niepłodna jak najdłużej.

Badania Haiga opierają się na podobnych rezultatach, opublikowanych w 1987 roku. Jeśli znajdą szersze potwierdzenie, będzie można uważać, że karmione piersią dzieci, które płaczą w nocy, są zwyczajnie zazdrosne o potencjalną konkurencję. Nie dziwi więc zainteresowanie ze strony nie tylko rodziców, ale także innych badaczy – którzy komentarzy zaczęli udzielać już na łamach wydania w którym artykuł Haiga został opublikowany.

Antropolog James McKeena z Uniwersytetu w Notre Dame zwraca uwagę na to, że niemowlę może ze względów ewolucyjnych budzić się także wskutek innych przyczyn. Może mu być zbyt gorąco, dokuczać głód, może po prostu wymagać przytulenia. McKeena wskazuje, że w 40% przypadków badanych przez jego zespół, dziecko budziło się ze względu na hałasy powodowane przez działania matki. Takie pobudki mogą nieść za sobą także dużą zaletę, jaką jest uniemożliwienie dziecku zapadnięcia w niebezpieczny, zbyt głęboki sen.

Ale jeśli przyjąć, że Haig ma rację, mali krzykacze robią, co mogą, by powstrzymać drugie dziecko przed przyjściem na świat, i zabraniem im wszystkiego, co mają na wyłączność. To dążenie stoi w oczywistej sprzeczności z ewolucyjnym celem matki, jakim jest przekazanie swojego materiału genetycznego tak dużej liczbie dzieci, jak to tylko możliwe. A na te rozbieżności między rodzicami a dzieckiem patrzy się bardzo rzadko. Zdaniem autora, „Matki wyewoluowały tak, by zapewnić przetrwanie jak największej liczbie dzieci, a nie, by zapewnić jak największe szanse przetrwania każdemu z dzieci”.

Nie mamy oczywiście możliwości, by sprawdzić, czy żądania nocnego karmienia faktycznie pozwoliły dzieciom łatwiej przetrwać, gdy ludzkość dopiero stawała swoje pierwsze kroki z wyprostowanymi plecami. Dzisiejsze pokolenia wyrastają w czasach, które nie uzasadniają istnienia takich mechanizmów. Antykoncepcja, obfitość pożywienia, dobra opieka zdrowotna prawdopodobnie wyeliminowały konieczność troszczenia się przez dzieci o liczebność rodziny.

I choć nigdy nie dowiemy się, dlaczego dzieci wyewoluowały tak, by płakać w nocy, wnioski Haiga zawierają jedno interesujące wyjaśnienie. Niezależnie od tego, czy ma rację, czy nie, w jego badaniach pojawia się prosty komunikat dla nowoczesnych rodziców: dzieci, które nie jedzą z piersi w trakcie nocy, oraz dzieci, które jedzą z butelki, nie budzą się tak często – i nie wydaje się, by ich rozwój przebiegał inaczej, niż wiszących na cycu terrorystów. Wniosek ten wydaje się potwierdzać, że jedzenie w nocy nie jest wcale potrzebne, a odzwyczajenie dziecka od nocnego karmienia może wyjść wszystkim na zdrowie. Dlatego matki, którym zdarza się nie usłyszeć nocnego wołania, nie powinny czuć się źle z tego powodu.”

Jest ogromna potrzeba, by uważać niemowlęta za niesłychanie delikatne stworzenia, i że jeśli zrobi się źle jedną rzecz, ich życie zostanie zaburzone na najbliższe sto lat”, podsumowuje Haig. „Dla mnie nie ma to żadnego ewolucyjnego sensu. Dzieci powinny być wytrzymałe i radzić sobie ze zmianami w zwyczajach związanych z sypianiem i jedzeniem”.

 

Dołącz do nas na Facebooku

Michał Nazarewicz

Przede wszystkim ojciec. Dziennikarz telewizyjny (m.in. "Teleexpress", "Panorama"), prasowy (m.in. "Profit", "Focus", "Wiedza i Życie") i radiowy. Wielki fan technologii, gier wideo, zdrowego rozsądku, ekonomii i zaangażowanego ojcostwa. Prowadzi warsztaty dla rodziców podczas konferencji i dla ojców w ramach szkół rodzenia. Dzięki temu, oraz własnemu doświadczeniu, zna zmartwienia - i sposoby na nie - młodych rodziców.

Komentarzy: 2

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


*