
Przytoczone wyżej wyniki badań nie różnicują tych rodziców, którzy uderzają dziecko w wypełniony pieluchą tyłek, od tych, którzy uderzają dłonie, gdy zbliżą się do gniazdka o jeden raz za dużo. Co gorsza, w tych samych procentach są i ci, którzy sięgają po pas i to nim wykonują swoje wyroki. Tak samo, badacze nie analizują motywów przyświecających rodzicom: są w tych liczbach zarówno ci zdesperowani, którzy nie radzą sobie już w inny sposób, jak i ci, którzy uważają, że to, co robią jest „dobre dla dziecka”.
I choć każdy rodzic, każde dziecko i każdy przypadek wymagającego skorygowania zachowania jest różny, to co do jednego zgadzają się prawie wszyscy: nadużywanie pozycji siły wobec małego dziecka jest złe. Ale co do tego, na czym to nadużywanie polega, zgody już nie ma. Czy jest nim akt desperacji połączony z utratą panowania nad sobą? Tu panuje pełna dowolność.
Jest bardzo wiele powodów, dla których ojciec może sięgać po takie metody „wychowawcze”, ale największą rolę odgrywają jego własne doświadczenia z dzieciństwa. Moja koleżanka Krystyna pamięta drewnianą łyżkę, po którą sięgała jej matka:
Gdy któreś z naszej trójki zrobiło coś złego, i słyszeliśmy otwieraną szufladę kuchenną, natychmiast wybiegaliśmy z domu.
Krystyna ma dwoje dzieci: sześciolatka i noworodka. Podkreśla, że sięga po klapsy tylko w przypadkach ostatecznych. Ale, w przeciwieństwie do swojej matki, nie ucieka się do pustych gróźb: jeśli otwiera kuchenną szufladę, kara z pewnością nastąpi. Dlatego wypracowała wraz ze swoim starszym dzieckiem system ostrzeżeń, do których jej syn zaczął stosować się błyskawicznie.
Także mój kumpel od kręgli Karol ma wspomnienia związane z klapsami. W jego przypadku udzielał ich ojciec, ale bez akcesoriów. Za każdym razem, gdy ten temat wypłynie, powtarza, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, iż na lanie zasłużył. Dlatego dziś stosuje je wyłącznie „gdy przestępstwo jest o odpowiednio wysokim kalibrze”.
Podobnego zrozumienia nie ma jednak Łukasz, ojciec dwu- i trzylatka.
To było wyjątkowo nieprzyjemne,
wspomina dzisiaj i zapewnia, że lekcje, ktorych udzielał mu ojciec – wojskowy – nie nauczyły go odpowiedzialności czy posłuszeństwa. Zamiast tego przepełniły jego serce żalem, na ujście którego poświęcił kilkanaście lat. Łukasz uważa jednak, że w jego przypadku ojciec nie stosował klapsów w ramach wychowania, tylko wyżywał się na nim. Jego partnerka, psycholog, zauważa, że przez to nauczył się dwóch umiejętności: kłamania oraz stosowania takich uników, by nie zostać przyłapanym.
Co ciekawe, ilekroć dorosły spogląda w przeszłość – niezależnie od tego, czy pochwala, czy wini metody wychowawcze rodziców – raczej nie ma pretensji właśnie do nich:
Rozumiem, że moja matka nie mała łatwo – w komunistycznej Polsce, bez jakichkolwiek szans na godziwe życie, wychowywać dziecko, gdy nie mogła kupić ubrań, jedzenia, doczekać się wizyty u lekarza, walcząc z biurokracją. Wiem, że to te niepokoje powodowały dziewięćdziesiąt procent jej frustracji. Niegrzecznemu dziecku łatwo było przekroczyć granice,
mówi Robert, czterdziestoletni Warszawiak. Ja też kilka razy dostałem w tyłek – i nie tylko doskonale rozumiem, dlaczego tak się stało, to w dodatku czuję, że w podobnych sytuacjach mógłbym się zachować podobnie. Pogląd ten obcy jest jednak Michałowi, który nie pamięta, za co był raz czy dwa razy ukarany w ten sposób. Jedyne, co pamięta, to to, że
Udawałem, że mnie boli i że płaczę, bo myślałem, że w ten sposób sprawię ojcu przyjemność.
To wszystko nie oznacza jednak, że na płaszczyźnie moralnej jesteśmy w stanie obronić stosowanie przemocy wobec dzieci, jeśli ich zamierzeniem ma być pokrętnie rozumiane udzielenie mu nauczki.
Pingback: Depresja poporodowa: częściej dotyka młodych ojców - badanie [WIDEO] | tatapad - tatapad