Czy polowanie zwalnia z innych obowiązków?

5 min.   4   0   Drukuj   Prześlij

Jest taki typ ojca, który bardzo dobrze znasz. To ten ojciec, któremu wydaje się, że jak napełni konto co miesiąc, to nic więcej może nie robić. Ma pretensje w nocy, gdy umęczona ciągłym wstawaniem – bo karmienie, bo smoczek trzeba podać, bo przebrać obrzygane dziecko – prosi go, by choć raz to on zmienił pieluchę. Albo przyniósł wodę.

Taki ojciec do swojego dziecka, które – przypomnijmy – wedle najnowszej naukowej wiedzy składa się w połowie z jego genów, podchodzi jak do ciała obcego, z którym nie ma nic wspólnego. Im bardziej odsuwa od siebie obowiązki rodzicielskie, z radością akceptując fakt, że żona czy partnerka już nawet się nie dopomina o pomoc, tym bardziej utwierdza się w przekonaniu, że tak być powinno.

Tyle, że nakrywanie głowy poduszką i podnoszenie wciąż tego samego argumentu, że „muszę być wyspany, bo rano praca” powoduje niewidoczny ferment. Ludzie zaczynają oddalać się od siebie i żyć własnym życiem. Ona – będzie coraz więcej czasu poświęcała dziecku, które w końcu wyprze jego ojca z jej życia. On – będzie coraz dłużej pracował, cedując swoje obowiązki nie tylko na matkę dziecka, ale też na teściową, swoją matkę, a nawet sąsiadkę, która w razie czego pomoże, bo ma tak samo pomocnego partnera.

Mam takiego znajomego, który – odkąd narodziło mu się dziecko – przestał w ogóle bywać w domu. Ucieczka to bardzo częste zachowanie świeżych ojców; nie chcą brać na siebie odpowiedzialności w szerokim zakresie, więc sprowadzają ją wyłącznie do zarabiania. „Zapewniam pieluchy i żarciówę, więc robię wszystko, co do mnie należy”, myślą.

Błąd. Te czasy minęły bezpowrotnie. Odkąd kobiety też pracują, polowanie przestało być typowo męską domeną. Zeby nie stracić dotychczasowej pozycji, musimy brać na siebie więcej zobowiązań. Oddając pole kobietom, stajemy się coraz mniej istotni. Coraz mniej ważni.

Dlatego trzeba, choćby nawet się nie chciało, iść i umyć w końcu ten kibel. Przewinąć dziecko. Kąpać je co wieczór, nawet mimo gwarantowanego, transmitowanego na żywo łomotu reprezentacji w piłce nożnej. Zrezygnować z kumpli i zajęć dodatkowych (z wyjątkiem sportu, bo sport to zdrowie). Przestać uciekać i wziąć odpowiedzialność. Wiem, że to brzmi patetycznie, ale tylko w ten sposób facet staje się mężczyzną i nabiera do siebie kolosalnego szacunku.

Drodzy Ojcowie! Nie oddawajmy kobietom naszych dzieci. Nie pozwólmy, by rosło w nich przekonanie, że to one ogarniają wszystkie tematy, że dadzą sobie radę bez nas. Odkurzmy to mieszkanie. Zacznijmy ładować brudne naczynia do zmywarki. Zróbmy nieproszeni zakupy i porządek w zdjętych z suszarki ubraniach. Odciążmy te matki, bo im wcale nie jest łatwo.

Jednym słowem – rozstańmy się ze swoim leniem. Uprawiając japońską sztukę kaizen (samodoskonalenie), tylko na tym zyskamy. Swiat się nie zawali, jeśli wyrzucimy śmieci od razu. Pomalujemy przedpokuj w ten, a nie następny weekend. Pojedziemy usunąć stuki w zawieszeniu rodzinnego samochodu teraz, a nie za miesiąc.

Po kilku dniach takiego przyzwyczajania się do pracowitości, zobaczysz, że wszystkie te rzeczy wcale nie trwają długo. Owszem, być może jedyną okazję, by wykonać ruch w galaktycznej strategii na twoim iPadzie będziesz miał stojąc w kolejce do kasy/lekarza/na czerwonym świetle. Owszem, być może twój ulubiony serial będzie musiał poczekać, aż znajdzie się spokojniejsza noc, którą będziesz mógł nadszarpnąć. Ale kilka odcinków ogląda się zawsze fajniej, niż jeden. A załatwianie kolejnych spraw ze swojej listy rzeczy do zrobienia też przynosi satysfakcję (PROTIP: ściągnij sobie program Astrid na smartfona). Ta lista i tak się nigdy nie skończy, ale przynajmniej będziesz miał poczucie, że Twoje życie idzie do przodu.

Nie mając zaległości, będziesz w stanie bez stresu i błądzenia myślami po miejscach dalekich i sprawach do załatwienia mógł pójść z córką na spacer, z synem na plac zabaw, z bliźniakami na ryby.

Po latach, te dni spędzone z potomstwem będą tym, co zapamiętasz. O codziennej harówce z pewnością szybko zapomnisz.

 

Dołącz do nas na Facebooku

Michał Nazarewicz

Przede wszystkim ojciec. Dziennikarz telewizyjny (m.in. "Teleexpress", "Panorama"), prasowy (m.in. "Profit", "Focus", "Wiedza i Życie") i radiowy. Wielki fan technologii, gier wideo, zdrowego rozsądku, ekonomii i zaangażowanego ojcostwa. Prowadzi warsztaty dla rodziców podczas konferencji i dla ojców w ramach szkół rodzenia. Dzięki temu, oraz własnemu doświadczeniu, zna zmartwienia - i sposoby na nie - młodych rodziców.

Komentarzy: 4

  1. Pingback: Męska depresja poporodowa - to naprawdę istnieje.

  2. Pingback: Brak ojca przy niemowlaku to problemy wychowawcze w późniejszym wieku.

  3. Pingback: Praca i rodzina? A może tylko jedno z nich? - tatapad

  4. Pingback: Jak być lepszym ojcem? Lepszy ojciec to lepszy mężczyzna. - tatapad

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


*