Chciałby człowiek zażyć trochę spokoju. Napić się grzańca przy kominku, albo chociaż posiedzieć dłużej w toalecie. Ale dzieciaki to wpadają, to wypadają, hałas robią, skupić się na niczym nie da. Przy dwójce przypomina to wieczną walkę z czasem o przynajmniej pięć minut dla siebie. Dlatego postanowiłem skodyfikowac wszystkie znane mi pomysły na zajęcie dzieciaków zimną porą roku.
Animacja w sensie telewizji czy komputera z pewnością spotka się z niechęcią, a może nawet sprzeciwem, twojej partnerki – małżowiny, narzeczonej, czy whatever. Dlatego też musisz wyjść poza schemat, polegający na oddaniu pilota w lepkie od słodyczy ręce młodszego pokolenia. Telewizję zamień na gry planszowe (są takie, które bawią także dorosłych), albo – wyjdź na dwór.
Wiadomo, łatwiej jest jak jest ciepło. Wystarczy zorganizować kilka zabawek, jakąś piaskownice albo plac zabaw i dzieci szczęśliwe. Wtedy można siedzieć gdzieś obok i testować nową grę na ipada (albo galaxy taba, co kto lubi). A zimą? Place zabaw zdają się być opustoszłe a i pogoda jakoś nie zachęca do zostania tam. W takim razie zostaje odłożyć elektronikę w bezpieczne miejsce (np. do kieszeni kurtki, bo zawsze może pojawią się dzieci sąsiadów i wspólnie się czymś zajmą, a ja się zaczekuję na fejsie) i wykorzystać pogodę. Nie brzmi zachęcająco? Zimno, trzeba się grubo ubierać, smarować ryjki tłustym kremem, zamiast wygodnie siedzieć przed telewizorem. Pokaż swojemu dziecku, że zima też może być fajna! Doceń ją razem z nim.

Podstawowa rzecz – sanki. Każdemu się chyba kojarzą z zimą. Jakie sanki wybrać, żeby były fajne i jednocześnie bezpieczne? Tutaj warto postawić na klasyk – drewniane. Chociażby dlatego, że są nieco cięższe od plastikowych, a to sprawia, że lepiej się ich używa, zwłaszcza jeśli dziecko jest małe i lekkie. Dobrym pomysłem są sanki z oparciem. Z prostej przyczyny, są po prostu wygodne.
Docenisz to także, gdy będziesz męczyć się z pokonywaniem różnej nawierzchni, nie zawsze dobrze ośnieżonej. Gdy dzieko sobie wygodnie siedzi, dwie drewniane płozy wytwarzają mniej tarcia niż plastikowa podłoga, więc nie zmęczysz się aż tak w charakterze osła. Nie ma też obaw, że na przykład przewróci się do tyłu i walnie głową w ziemię, przy mocniejszym szarpnięciu – w końcu jest oparcie, nie? – więc matki powinny być z tego zadowolone.
Oparcie ma także dodatkowy plus – można zamontować w takich sankach dziecko, które nie posiadło jeszcze umiejętności siedzenia, a jest już na tyle kumate, że ogarnie zmianę otoczenia i typ transportu. Zresztą, będzie to też wygodne dla was, bo łatwiej się transportuje po śniegu sanki niż wózek. W końcu koła nie wynaleźli na Grenlandii nie bez powodu.
Dla wielu z nas, od jakiegoś czasu, zima to tylko deski. Nieważne czy jedna czy dwie. Z jedną nie ryzykowałbym u dzieciaków, bo może być to dla nich nieco skomplikowane i lepiej zostawić to na później. Za to dwie, czemu nie? Jakie wybrać? Przede wszystkim stosuj tu tę samą zasadę co przy kupowaniu zabawek. Narty dla dziecka to nie to samo co narty dla Ciebie. Jemu potrzebne będą takie, na których łatwo się nauczyć jeździć, a dzięki temu nie zniechęci na samym początku.