Jak podają „The Sun”, „The Daily Mail [1]” z 25. stycznia oraz nowozelandzki MSN [2], doszło do pierwszego oficjalnego, szpitalnego porodu w towarzystwie… psa. Wiadomość ucieszy tych wszystkich mężczyzn, którzy mogą potrzebować wsparcia, udzielając wsparcia matce swojego dziecka [3]. O tym precedensowym przypadku poinformowała nas Widzelniczka [4] portalu tatapad.pl.
Barney, beżowy Labrador, to pies terapeutyczny. Razem ze swoją właścicielką często pojawiał się na szpitalnych oddziałach, podnosząc na duchu kurujących się pacjentów. Tym razem został poproszony o pomoc swojej właścicielce, która właśnie doszła do końca ciąży i potrzebowała wsparcia nie tylko od swojego partnera.
Ten nietypowy poród miał miejsce w szpitalu Świętego Michała w angielskim mieście Bristol, i wywołał burzę wśród personelu medycznego.
Pielęgniarki i lekarze wyrazili niezadowolenie, że ktoś dał zgodę kobiecie, by jej pies mógł wejść na oddział porodowy.
To, co szczególnie martwiło personel szpitalny – z wyłączeniem położnych, które, według relacji dziennikarzy, nie były niezadowolone z takiego towarzystwa, to tworzenie precedensu, po którym inne kobiety mogą również oczekiwać, by nie tylko mąż, ale i pies obecny przy porodzie mógł „zacieśniać więzy rodzinne”.
Barney nie jest jednak zwykłym psem, tylko certyfikowanym psim terapeutą. Regularnie przechodzi stosowne badania, podczas których sprawdza się jego zdrowie, czystość i psychikę. Na sali porodowej obecny był więc nie jako rodzinny czworonożny przyjaciel, tylko jako pomoc paramedyczna. Takie uosobienie spokoju i dostojności cierpliwie trwało przy swojej pani, podczas gdy ta powoływała na świat swoje dziecko.
Nie wiemy, czy tak samo spokojny był, również obecny w trakcie porodu, partner kobiety.
Szpital zapewnia, że po całej akcji pomieszczenie zostało dokładnie wyczyszczone.