- Co zrobić gdy – i dlaczego dziecko gryzie rówieśników?
- Kiedy zacząć wychowywanie dziecka?
- Daj dziecku bekon!
- Jak powstaje ekologiczne jedzenie Hipp dla dzieci?
- Kto potrzebny bardziej, ojciec czy matka?
- Czy istnieje szczepionka na kleszcze dla ludzi?
- Objawy boreliozy: możesz nie wiedzieć, że ją masz.
- Depresja poporodowa: częściej dotyka młodych ojców – badanie [WIDEO]
- 14 lat w 4 minuty: ojciec uwiecznił jak córka rośnie [WIDEO]
- Sobotnie poranki pewnego ojca… przez trzy miesiące [WIDEO]
Jakieś nowe Lego® – znowu tematyczne
Kiedyś sprawa była prosta. Zaczynało się od Duplo, potem było prawdziwe Lego – morze klocków, z których oryginalnie układaliśmy straże pożarne i policje, i lotniska, i koleje. Potem wszystko trafiało do wielkiego wora, mieszało się z Technicsem i Lego zasilanym bateryjnie. Wyobraźnia układała scenariusze, ręce budowały, a nogi nadeptywały.

Lego® Chima™
Teraz się pokomplikowało. O ile wcześniej można było zrozumieć Lego osadzone w klimatach pirackich i kosmicznych, dziś muszą to najwyraźniej być znane masowemu odbiorcy marki. Za co masowy odbiorca oczywiście musi zapłacić. Star Wars, Harry Potter, Batman, Władca Pierścieni – zaczyna mnie głowa boleć od różnorodności, a to dopiero początek listy.
Dlatego z radością witam wszystko, co sprawia, że Lego staje się bardziej generyczne. Być może przesadzam, ale nową serię Chima można określić powrotem do korzeni. Chyba, że tak bardzo już stetryczałem (cztery dychy na karku), i w dodatku nie umiem googlować, a Chima to jakiś kolejna licencjonowana marka. Mam nadzieję, że nie.
Chima to klocki dla dzieci (i młodzieży) od piątego do jedenastego roku życia. Pozwalają na zabawę w krainie zwierząt o ludzkich cechach, które napędza moc Chi – o którą rywalizują. Cała linia produktów jest, według zapewnień firmy, największą serią w historii klocków. Do kompletu przygotowano także grę przeglądarkową, ale, gdy ma się klocki, po co siadać do komputera?
Mnie jednak kolejna mutacja bohaterów z wystającym czubkiem głowy nie przekonuje. Jestem być może zbyt dużym tradycjonalistą, a w dodatku obce jest mi zamiłowanie do klimatów RPG. Dlatego wolę stare, dobre pojazdy jeżdżące i latające, te pierwsze – najchętniej na prąd. Albo Technics. Każdy, kto skonstruował (według instrukcji) działający helikopter, wie, że za tym się naprawdę tęskni.