Kołyska dziecka powinna być pusta – miękkie przedmioty są GROŹNE DLA ŻYCIA!

Najnowszy raport amerykańskich Centrów ds. Prewencji i Przeciwdziałania Chorobom (Centers for Disease Control) nie pozostawia wielu wątpliwości: każdy przedmiot, a szczególnie pluszowy, który znajduje się w łóżku bądź kołysce twojego dziecka, stanowi dla niego śmiertelne zagrożenie. A liczby to potwierdzają.

Znalezienie dziecka w tym łóżku nie jest największym problemem dla jego zdrowia.

Bałagan na materacu powoduje coraz więcej zgonów noworodków i niemowląt – tyle, że żaden producent przytulanek, grających misiów, antykolkowych, odtwarzających bicie serca maskotek nie zamierza publikować żadnego ostrzeżenia. Nic w tym dziwnego: gdyby zaczęli powtarzać to, o czym od bez mała roku mówią lekarze i specjaliści, mogliby zwijać interes.

Jest tylko jedna zasada, której należy bezwzględnie przestrzegać, gdy chodzi o kołyskę dziecka: nie ma prawa w niej znaleźć się żaden przedmiot.

Tymczasem dowolny sklep, czy to on-line, czy stacjonarny, wypełniony jest rzeczami, które koniecznie musisz kupić, by dziecku żyło się lepiej. Nie możesz podejrzewać, że te miłe, miękkie i pluszowe maskotki w rzeczywistości mogą stanowić śmiertelne zagrożenie dla dziecka. Myślisz, że to żart? W samym tylko 2012 roku, w samych tylko Stanach Zjednoczonych, prawie 700 dzieci pożegnało się z życiem na skutek uduszenia przez misia, żabę czy żyrafę!

O sprawie zrobiło się głośniej – za oceanem i w Anglii – gdy Amerykańska Akademia Pediatryczna opublikowała ostrzeżenia, potwierdzające postawioną dwa akapity wyżej tezę – którą powtórzymy dla dobra najmłodszych: podczas, gdy małe dziecko śpi w kołysce czy łóżeczku, nie ma prawa się w nim nic znajdować. Ani koce, ani zabawki! Jeśli zamierzasz polemizować z ekspertami, śmiało – pamiętaj jednak, że to nie ty poniesiesz ryzyko, tylko twoje dziecko.

Lekarze od lat ostrzegali rodziców, żeby nie pakowali dzieciom do spania miękkich przedmiotów, ponieważ istnieje bardzo wysokie ryzyko uduszenia. Niemowlęta mogą nakryć sobie twarz zabawką (co może i słodko wygląda, ale dla niego stanowi źródło poważnego kłopotu z nabieraniem powietrza), albo udusić się śpiąc za blisko stosowanych powszechnie w Polsce, uroczych i niebezpiecznych ochraniaczy!

Dorosły w tej sytuacji sobie poradzi. Małe dziecko będzie tylko bezradnie machać rękoma.

Mimo, iż doskonale znanyjest ryzykowny wpływ na zdrowie dziecka takich akcesoriów, ich producenci wytwarzają je pełną parą. Nic w tym dziwnego: w samej tylko Polsce rodzi się rocznie 400,000 dzieci, co oznacza, że prawie tyle sprzeda się kocyków (choć dziecku jest ciepło w śpiochu), ochraniaczy (choć są niebezpieczne, a ponadto – kompletnie zbędne, nie spełniając żadnej funkcji, do której rzekomo są stworzone), pluszowych zabawek, mruczących, imitujących bicie serca czy odtwarzających szum fal morskich, cichych zabójców.

Przywołajmy raz jeszcze liczby z Ameryki: według amerykańskiego CDC, w samym tylko ubiegłym roku, 665 dzieci umarło z powodu „przypadkowego uduszenia się lub zaplątania, gdy leżało w łóżku”.

To większość spośród wszystkich zgonów, które przypisuje się SIDS. Co zalecają specjaliści – oprócz pustych kołysek? Przede wszystkim, by materac, na którym dziecko śpi, był możliwie najtwardszy. Ma to sens: przewracając się na brzuch, buzia nie wpadnie w miękki materiał, i nie zostanie przez niego otoczona. Dziecku może być mniej wygodnie, ale dzięki temu położy się z głową na boku, zapewniając sobie dostęp powietrza do oddychania.

Ponadto, rodzic powinien wyeliminować wszelkie luźne tkaniny: począwszy od nitek, skończywszy na wieszanych na łóżkach ozdobnikach.

Ciąg dalszy artykułu na następnej stronie, reakcje prawodawców na te ustalenia, oraz dlaczego to jest takie ważne.