Cry Translator, czyli automat odkodowujący noworodka.

2 min.   1   0   Drukuj   Prześlij

To jest rodzicielskie ABC – że płacz oznacza tysiąc różnych rzeczy. Najczęściej jednak pięć – głód, niepokój, zmęczenie, mokrą pieluchę i ból. Oprócz tego także: że za zimno, ze za ciepło, za mokro, za sucho, zabrali smoczek, wkładają smoczek, ten świat jest okrutny i chcę spowrotem.

Pomocną dłoń debiutującym rodzicom wyciągają producenci aplikacji Cry Translator, dostępnej na iPhone. Jeśli więc jesteś zagubiony i nie wiesz, jak pomóc noworodkowi, wysupłaj z portfela cztery eurasie i rozkoszuj się wiedzą.

Nic prostszego? A skądże. Tak, jak i zepsuty zegar podaje właściwą godzinę dwa razy dziennie, tak i Cry Translator szokuje skutecznością – na poziomie 20%, czyli jednej piątej. Niby wysoko, ale… programiści przewidzieli tylko pięć powodów płaczu.

Sprawdziliśmy. Głodne dziecko aplikacja zidentyfikowała jako zmęczone, a potem chcące się bawić. Ze jest głodne – odkryła dopiero za trzecim razem. Mogło być gorzej i osesek nie dostałby jeść wcale, bo – zamiast podać butlę czy przystawić do cyca – byłby w nieskończoność kołyszany.

Najczęstszego powodu do płaczu, jakim jest chęć puszczenia bąka przy jednoczesnym braku takiej możliwości (młody organizm nie wszystkie mięśnie jeszcze sprawnie kontroluje) – programiści w ogóle nie przewidzieli.

Pozostaje więc odręczna analiza słuchowo-wzrokowa i korzystanie z naszej tabelki.

 

Dołącz do nas na Facebooku

Michał Nazarewicz

Przede wszystkim ojciec. Dziennikarz telewizyjny (m.in. "Teleexpress", "Panorama"), prasowy (m.in. "Profit", "Focus", "Wiedza i Życie") i radiowy. Wielki fan technologii, gier wideo, zdrowego rozsądku, ekonomii i zaangażowanego ojcostwa. Prowadzi warsztaty dla rodziców podczas konferencji i dla ojców w ramach szkół rodzenia. Dzięki temu, oraz własnemu doświadczeniu, zna zmartwienia - i sposoby na nie - młodych rodziców.

Jeden komentarz

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


*