Choć tobie, czyli dorosłemu, może się to wydawać idiotyczne – dzieci naprawdę wierzą w świętego Mikołaja. W to, ze jakimś logistycznym i fizycznym cudem jest w stanie dowieźć wymarzone prezenty na czas i że doskonale wie o wszystkich dobrych i złych uczynkach. Mikołaj istnieje, czy Mikołaj nie istnieje? I co powiedzieć dzieciom?
Dlatego też wyjawienie tajemnicy, o której wiedzą dorośli i nastoletnie dzieci jest dla nich, wierz lub nie, szokiem. Z jednej strony, bo nie spodziewali się, że byli okłamywani przez własnych rodziców. Z drugiej, bo coś, co było dla nich mistyczne, tajemnicze i wyczekane nagle staje się zwyczajne, ometkowane, do kupienia w Empiku.
Stąd taki kłopot w znalezieniu dobrego momentu, by wyjaśnić dzieciom, że Mikołaj to taka społeczna konwencja i że, w gruncie rzeczy, jest ich więcej i na co dzień zakładają krawaty i idą do pracy. I że znają tego Mikołaja osobiście, stąd jego wiedza i o sprawowaniu, i o marzeniach.
Oczywiście, można liczyć też na to, że dziecko samo się dowie – od rówieśników, bądź z telewizji – jak sprawy wyglądają. Nie będzie wtedy zadowolone. Z jednej strony, do końca idąc w zaparte, narazi się na śmieszność; z drugiej, winić będzie rodziców. Dlatego należy zmierzyć się z materią i zakomunikować prawdę w zarówno dobrym momencie, jak i w odpowiedni sposób. Oto kilka porad:
- Idealnym wiekiem, w którym można zdradzić tajemnicę świąt, są okolice dziesiątego roku życia.
- Zamiast informować, że to postać wyssana z palca, opowiedz prawdziwą historię świętego Mikołaja: gościa, żyjącego w roku 280 naszej ery w Licji, na południu dzisiejszej Turcji. Po swoich rodzicach odziedziczył wielki majątek, którym dzielił się chętnie z ubogimi. Google jest tu nieocenione; podobnie, jak i Wikipedia [1]. Biskup Mikołaj był naprawdę godnym naśladowania kozakiem, a świadomość, że istniał naprawdę i uczynił tak wiele, że pamiętamy o nim do dziś, złagodzi nawet najwrażliwszemu dziecku szok. Bo szokiem będzie wyrwanie go z krainy elfów, reniferów i całej świątecznej magii.
- Wyjaśnij, że Mikołaj jest personifikacją (trudne słowo jest też dobrym odwróceniem uwagi) zbiorowego ducha dobrej woli, taką ikoną tego, że raz do roku ludzie mogą być dobrzy.
- Przygotuj sobie zawczasu te filmy [2], które pozwolą zapomnieć o gorzkiej pigułce, którą właśnie sprzedałeś dziecku.
- Zapewnij, że listy do Mikołaja [3] dalej będą przekazywane w odpowiednie ręce i niezmiennie realizowane.
Mogłoby się więc wydawać, że najlepiej jest stosować szczerość i walić prawdę między oczy od dnia zero, czyli od pierwszej świadomej choinki. Jeśli jednak tak zrobisz, pozbawisz dziecko możliwości cieszenia się świętami na dziecięcy sposób, frajdy z prób przechytrzenia dorosłych by odkryć samemu prawdę, a siebie – dobrego straszaka, jakim jest potencjalna rózga zapakowana w kolorowy papier.