Zatroskany, opiekuńczy, rozdarty. Kim jesteś, ojcze?

5 min.   1   0   Drukuj   Prześlij

Fatherhood1

Kiedy w 2010 roku badacze z Bostonu przyjrzeli się niewielkiej próbce amerykańskich ojców, okazało się, że obraz ten jest zupełnie inny niż zakodowany w powszechnej świadomości. Postanowili więc zbadać sprawę dokładniej – i sporządzić raport otwarcia, „orędzie o stanie państwa”, podsumowujący nas wszystkich – ojców z krajów rozwiniętych.

Wyłania się z niego obraz mężczyzn, którzy mają bardziej przekichane, niż ich ojcowie. Nie dość, że spoczywa na naszych barkach ta sama rola dostarczyciela żywności (a także elektryczności, motoryzacji i kwiatów ciętych), to jeszcze coraz częściej chcemy pełnić aktywną, istotną rolę w życiu naszych dzieci od najwcześniejszego momentu.

Wiele się zmieniło od czasów naszych ojców i dziadków, którzy – po ciężkim dniu w fabryce – wracali do domu, głaskali dzieci po głowach i, zasłoniwszy się gazetą, czekali na ciepłą zupę i pełnowymiarowe drugie danie, od czasu do czasu rzucając „jak w szkole?”, niezbyt przejmując się odpowiedzią.

Dziś stoimy w rozdwojeniu między domem a pracą, co często powoduje konflikty. Próbujemy je rozwiązywać, ale doba, która ma tylko 23 godziny, 56 minut i 4 sekundy sprawia, że nie wszystko jesteśmy w stanie w nią wcisnąć. Ponadto mamy świadomość ryzyka: niczym saper na polu minowym, w wielu kwestiach możemy pomylić się tylko raz. Pół biedy, jeśli nasze CV jest wypełnione po brzegi tym, co na rynku pracy jest najcenniejsze; częściej jednak dbamy o pracę, bo finansuje rodzinę, i dbamy o rodzinę, bo wiemy, że nic cenniejszego nie mamy.

I próbujemy sobie z tym poradzić, nie mając gotowych, odziedziczonych po rodzicach procedur.

Większość ojców stara się dzielić po połowie obowiązkami związanymi z dzieckiem z jego matką. Często jednak na staraniach się kończy. Raport bostońskich badaczy jasno pokazuje, że staramy się być w tym samym stopniu zapewniaczami pożywienia i troskliwymi opiekunami. Dwie trzecie z blisko tysiąca mężczyzn określiło swoją podstawową rolę jako „zarówno opiekę nad potomkiem, jak i dostarczanie pieniędzy do domu”.

Z wyników wyłania się jednak obraz rozdźwięku między oczekiwaniami wobec siebie, a tym, co udaje się osiągnąć. Większość ojców nie jest w stanie poświęcać tyle samo czasu rodzinie i karierze. Różnicę między tym, co „powinno być”, a „jest” prawie wszyscy określają jako bardzo dużą. Częściowo można to wyjaśnić tym, że 31% kobiet zostaje codziennie w domach, a te, które pracują, spędzają w biurach mniej czasu – i gorzej zarabiają.

Dlatego też w ponad 40% przypadków mężczyźni przerywają zajęcia domowe, by zrobić coś, co jest związane z pracą, i tylko w 3% przerywają pracę, by zająć się sprawami rodziny.

WorkinDad-2

Ojcowie potrzebują czasu, by nauczyć się rodzicielskich umiejętności, ale nie mają kiedy. Choć teoretycznie jedyne, czego nie mogą zrobić, to donosić ciąży – nie jesteśmy pingwinami, które wysiadują jaja złożone przez partnerki – to nikt, ani mężczyźni, ani kobiety nie rodzą się z niezbędnym do opieki nad potomstwem zestawem zdolności.

Od pierwszych chwil po urodzeniu dziecka, kobiety spędzają z nim mnóstwo czasu. A my? Uodparniamy dom (instalując barierki i blokady w szufladach, zaślepki w gniazdkach), skręcamy łóżka, a potem – co tu dużo kryć – wracamy do naszych planów sprzedażowych, telefonów do wykonania czy tekstów do napisania. Robiąc to wszystko, mamy mało okazji do budowania więzi, na której nam przecież zależy.

Pewnie dlatego urlopy tacierzyńskie, ojcowskie i wychowawcze bierze tylko pięć procent uprawnionych ojców. Zaledwie 1 na 100 wyrwał się z pracy na 4 tygodnie lub więcej.

Ale nauczenie się bycia rodzicem to warunek niezbędny, by w późniejszych etapach czuć się w tej roli dobrze. Jeśli nie będziesz odbijał dziecka, zmieniał pieluch, woził na spacery – nie będziesz czuł się w pełni kompetentnym ojcem. Będziesz podejrzewał, że coś robisz źle, albo uważał, że to nie dla ciebie. Właśnie dlatego w krajach nordyckich mężczyznom proponuje się specjalne zachęty, by brali urlopy od razu po narodzinach dzieci.

Na następnej stronie: jak ojcowie obchodzą system

Poprzedni1 / 2Następny
Dołącz do nas na Facebooku

Pliniusz

Jestem ojcem 8-letniego syna i 6-letnich bliźniaczek. Bywało ciężko, ale było warto.

Jeden komentarz

  1. Pingback: Pracujący ojcowie mają lepiej, niż pracujące matki. - tatapad

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


*