
Wcześniej było prościej: nie byliście zmęczeni, a seks nie był spychany na trzeci plan przez sen i potrzebę samotności. Teraz jednak odwrotu już nie ma: jedyne, co ci pozostaje, to ratować, co się da.
Bo, choć natura tak nas stworzyła, że dzieci łatwo się robi, to najwyraźniej zabrakło jej energii na to, by wkomponować je w egoistyczne potrzeby obojga rodziców, i sprawić, by było chociaż trochę łatwiej pogodzić osobiste szczęście i wszystko, co wiąże się z dzieckiem.
Nie chcąc być gołosłownymi, przytaczamy znaleziony przez naszego stażystę wywiad z dwojgiem badaczy: profesorem psychologii, Philipem Cowanem, oraz jego żoną, Carolyn, pracownikami Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Oboje szukali odpowiedzi na pytanie, postawione przez nas w tytule artykułu, od 1975 roku, gdy zauważyli, że ich własne małżeństwo zaczyna się psuć przez napięcia wywołane pojawieniem się na świecie dzieci.
Państwo Cowan początkowo interesowali się rodzinami, w których dopiero rodziło się potomstwo; później jednak, wraz z rozwojem sytuacji, zamiast niemowląt zaczęli analizować przedszkolaków; projekt zakończyli w 2005 roku, gdy najmłodsze z badanych dzieci opuściło liceum. Całe badanie trwało więc trzydzieści lat.
Generalny wniosek jest z pewnością zgodny z obserwacją większości rodziców: gdy do dwojga dorosłych dodaje się dzieci, spada poziom satysfakcji ze związku, co wywiera wpływ na cały układ. Ale to zjawisko nie jest nieuniknione. Przedstawiamy więc wyniki badań państwa Cowan, dzięki którym każdy z nas może podnieść jakość swojego życia.
Twierdzą Państwo, że większość par zauważa spadek zadowolenia ze związku, gdy pojawiają się dzieci. Jak bardzo są nieszczęśliwi? Czy są szczególnie obciążające etapy wychowywania dziecka?
Dziewięćdziesiąt dwa procent badanych rodzin potwierdziło, że tuż po porodzie, w sposób systematyczny rosła liczba konfliktów między rodzicami. Zanim dziecko skończyło półtora roku, prawie co czwarty związek znajdował się w poważnych kłopotach. Ta liczba nie obejmuje trzynastu procent rodzin, które już się rozpadły – były w separacji lub w trakcie rozwodu!
Nie ma jednego, konkretnego etapu, który jest szczególnie trudny. Choć rodzice dzieci w wieku szkolnym rzadziej odczuwali obniżenia nastroju i niższy poziom stresu niż wcześniej, to erozja zadowolenia z bycia razem stale spadała. To dotyczy większości par.
Mimo tego, części rodziców udaje się utrzymać szczęście. Jak oni to robią?
Kluczem do szczęśliwego związku jest to, jak pary podejmują decyzje. Naprawdę, nie liczy się to, czy rodzice mają do siebie od czasu do czasu pretensje, bo to się dzieje w każdej relacji. Chodzi o to, że gdy dziecko przychodzi na świat, nagle trzeba zacząć decydować – i mówić wspólnym językiem. Trzeba nauczyć się negocjować wspólne stanowisko, a zdolność rodziców do takiego rozmawiania, by nie obrażać drugiego człowieka – i do współpracy, ma kluczowe znaczenie dla przetrwania lub przerwania związku.
Ważne jest też to, by rodzice potrafili znaleźć w sobie na tyle cierpliwości, by znosić wzajemne wybuchy złości – które są nieuniknione – bez natychmiastowego oddawania pięknym za nadobne czy obwiniania się nawzajem. Najtrudniejsze jednak jest to, by nauczyć się – gdy emocje już opadną – podejść do drugiej osoby i przeprosić: „Powiedziałem to w złości. Nie uważam tak.”. Tymczasem takie drobne gesty robią bardzo dużo do poprawy w związku.
Ciąg dalszy artykułu na kolejnej stronie