10 zbędnych gadżetów, których możesz nie kupować

7. Buty dla noworodka

Twoje dziecko jeszcze się nie obraca, czasem może podniesie głowę, a ty już gnasz do sklepu, bo przecież obuwie to jedna z ważniejszych rzeczy w ubiorze człowieka? Tak – ale pod warunkiem, że ten potrafi z niego korzystać. Buty dziecku przydają się dopiero wtedy, gdy zaczyna chodzić: wcześniej to marnotrawstwo twoich zasobów, i to podwójne. Po pierwsze, pewnie ich nawet nie założysz, bo szybko wyrośnie, a po drugie, dziecko zrobi wiele, by je zdjąć i włożyć sobie do buzi.

Miej więc w odwodzie buty trochę większe, które zaczniesz zakładać w wieku 6,7, a może i 9 miesięcy.

Zaoszczędzone: 80-200 złotych

8. Wanna z wagą

Nie zrozum mnie źle. Sam jestem maniakiem pomiarów, mam siatkę centylową w tablecie i pilnuję, by rósł mi lider wzrostu i norma pod względem wagi. Ale odczyty powierzam profesjonalistom: każdy rodzic od czasu do czasu (ale z reguły dość regularnie) bywa u pediatry, a ci mają sprzęt o większej precyzji i dokładności. Dlatego pozwalam im wykonywać tę samą pracę, która wykonywałaby wanienka za setki złotych.

Przy okazji, pediatra zmierzy także dziecko i sprawdzi, czy wszystko jest w porządku. A, jak powie ci niejeden kumpel, waga to nie wszystko. Dlatego odpuść sobie inwestowanie w sprzęt, z którego dziecko i tak za chwilę wyrośnie: lepiej te pieniądze wydasz na wyjście na koncert.

Zaoszczędzone: 350 złotych

9. Talk

Talk jest nie tylko trudny do opanowania w napiętym harmonogramie zaangażowanego rodzica, ale w dodatku – jeśli dostanie się do układu oddechowego dziecka – może być szkodliwy dla płuc. Nie jest to rzecz droga, ale zdecydowanie warto ją skreślić z listy zakupów.

Zaoszczędzone: 20 złotych