Kiedy w 2007 roku Rick von Baun przeprowadzał wraz z zespołem szeroko zakrojone badania na temat ewentualnego wpływu szczepionek na autyzm, nie mógł spodziewać się, że i w sześć lat później przerażeni rodzice będą sobie powtarzać z ust do ust: szczepionki szkodzą, a przede wszystkim, zawarta w nich rtęć wywołuje autyzm.
Niech więc ktoś pomyśli o dzieciach!
Temat badaliśmy wcześniej, prosząc o wypowiedź profesora pediatrii [1]. Profesor stwierdził dobitnie: medyczne korzyści w znacznym stopniu przewyższają ewentualne komplikacje. No ale co z autyzmem? Z tym pytaniem zwróciliśmy się do Michała Waligórskiego, psychologa, wiceprezesa zarządu Centrum Terapii Autyzmu „SOTIS” [2], który o tym schorzeniu wie naprawdę wiele.
Teraz, gdy słuchasz zarejestrowanego przez nas materiału, możesz przeczytać krótkie podsumowanie badania, o którym wspomina nasz ekspert.
Badanie przeprowadzał zespół duńskich naukowców. Analizowano dzieci urodzone od stycznia 1991 roku do grudnia 1998. W grupie znalazło się 537 303 dzieci, z których 440 655 szczepiono preparatem MMR (przeciw odrze, śwince i różyczce). W tej grupie autyzm stwierdzono u 316 dzieci; u 422 zdiagnozowano inne schorzenia ze spektrum autystycznego.
Po przeprowadzeniu analizy ustalono [3], że ryzyko wystąpienia choroby autystycznej wynosi 0,92 w stosunku do grupy kontrolnej – dzieci nieszczepionych. Jeszcze niższe było ryzyko wystąpienia pozostałych chorób ze spektrum autystycznego, takich, jak Zespół Aspergera – 0,83.
Nie zauważono, by wiek szczepionego dziecka, data podania oraz czas, który upłynął od szczepienia miały jakikolwiek wpływ na wystąpienie bądź nie autyzmu u dziecka.
Wniosek badaczy brzmi następująco: są bardzo mocne, twarde dowody przeczące hipotezie, jakoby szczepionka MMR (oskarżana przez społeczeństwo) wywoływała autyzm.