Każdy facet, któremu dzieci podrastają, staje przed nie lada wyzwaniem: czy, a właściwie, jak i kiedy zacząć się okrywać, pilnować i uważać? Bo zdobywające kolejne miesiące i lata dzieci zaczynają coraz uważniej obserwować, a co za tym idzie – coraz więcej kumać.
Niemałe trzęsienie ziemi wywołała w USA Aviva Rubin, kanadyjska pisarka, która w artykule „Nago, z dziećmi” opublikowanym na łamach The New York Times wyznała [1]: „Ja i mój partner chodzimy nago przy naszym ośmio- i dwunastoletnim dziecku!”. Chore? A może wręcz przeciwnie? Poniżej przytaczamy jej punkt widzenia. Kto się zgadza, albo nie zgadza, niech wyraża swoje oburzenie lub pochwałę w komentarzach.
Chodzę po moim domu nago. Tak samo robi mój partner. Nie notorycznie, ale często. Nie chce nam się zasłaniać, gdy przechodzimy w łazienki do sypialni. Gdy się ubieramy, zostawiamy drzwi otwarte. Jak do tej pory, moi synowie: ośmio- i dwunastolatek nie przejmują się tym wcale. Jeśli stoję nago w drzwiach łazienki, prosząc starszego z nich, by posprzątał w piwnicy, jedyne, co mu się w tej sytuacji nie podoba, to samo polecenie.
Chłopcy też przechadzają się po domu nago; gdy jest im gorąco, to się rozbierają. Nie interesuje mnie strona wizualna – oglądanie telewizji nago jestem skłonna zaakceptować, ale gołych tyłków na kanapie już nie. „Załóżcie bieliznę”, mówię. I żadnej nagości przy stole, gdy jemy. Może im się to nie podobać, ale takie wprowadziliśmy zasady.
Latami czułam, że to się musi zmienić, ale oczekiwałam, że będzie jakiś oczywisty moment, gdy wszyscy zdamy sobie sprawę, że czas się ubrać. Mógłby to być znak z góry, albo, najgorszym wypadku, oczekiwania z dołu. Konkretnie rzecz ujmując, myślałam, że mój starszy syn, wchodząc w wiek nastoletni, będzie wymagał zmian.
Ale nic takiego się nie stało. Gdy zaczął zamykać drzwi do łazienki, myślałam, że to znak – ale brak mu konsekwencji. Któregoś dnia, słysząc coś w telewizji, gdy czekał, aż naleje mu się woda do wanny, wszedł do salonu, zasłaniając tylko ręką swoją część ciała, ale bez poczucia wstydu czy zaniepokojenia. Innego dnia, wymaga by uszanować jego prywatność, gdy zmienia koszulkę.
Próbowałam go o to zapytać, ale temat nagości jest dla niego bardziej krępujący, niż sama nagość, a ja nie chcę, by myślał, że to jakiś szczególny temat. Cieszy mnie, że to nie jest dla niego żaden szczególny temat!
Nie mam pojęcia, skąd wzięło się moje upodobanie do nagich wędrówek po domu. Nie jest tak, że przez całe życie byłam zadowolona z wyglądu swojego ciała. Ale jest coś pozytywnego w tym, jak bardzo moje dzieci uwielbiały i potrzebowały mojego ciała, począwszy od karmienia piersią [2], a skończywszy na wspólnych kąpielach w wannie. Bezstresowość naszej nagości jest częścią mojej głębokiej więzi z nimi – to coś, czego nie zapewnią zamknięte drzwi. Wiem, że to musi się zmienić, ale nie wiem, kiedy. W domu, w którym dorastałam, to, co prywatne, nie było pokazywane z założenia, więc nie było momentu, w którym należałoby je ukrywać. Po prostu się nie wystawiało na publiczny widok.